Z każdym rokiem Odessu odwiedza wszystko większy od gości. To nie dziw, przecież której jeszcze miasto może pochwalić się taką ilością osobliwości, ciekawą historią, niepowtarzalnym kolorytem i własnym językiem! Przy wzmiance Odessy, na umysł naraz przychodzą morze, słońce, Potiemkinskie schody, pomnik Diuku de Richelieu, przywóz, „biiczkiii”, i liczny inne.

Jedną z najbardziej znanych osobliwości Południowego Palmira stają się katakumby. Ale nie liczny wiedzą, że te właśnie katakumby rozciągają się nie tylko pod samym miastem, ale też na liczny kilometry naokoło. Ustalone zainteresowanie dla turystów przedstawiają szyb pod wsią Nierubajskoje. Sam zaludniony punkt pojawił się jeszcze w czasach zaporoskich Kozaków i nazwę swoją otrzymał dzięki umowie z Turkami o nieagresji (nie napadać – nie rubat’sia). Właśnie złożyć broń Kozacy byli pierwszymi osadnikami chutoru, który w następstwie rozrósł się i stanął wsią. Wydobywanie kamienia w okriesnostiach usiadła zaczęła się jeszcze w końcu 18 wieki lecz długość systemu katakumb z nim teraz liczą bardziej 300 km.

W różne czasy katakumby tego rejonu były wykorzystywane dla różnych celów i potrzeb. Na przykład, po rewolucji październikowej 1917 roku te wyroby zostały wciągnięte w walkę dwóch przeciwległych światów: świata socjalizmu i świata kapitalizmu. W końcu 1918 roku władcy krajów Antanta wybrali Odessu w jakości jednego z płacdarmow dla natarcia w głąb kraje. Za jedno z najbardziej znanych komunistycznych wydawań tego czasu była uważana gazeta „Komunista”. Początkowo ją drukowali w prywatnych drukarniach, ale to było za związane z wydatkami, przecież gazeta była uważana za nielegalną i za jej wydawanie i rozszerzanie groziło rozstrzeliwanie. Najjaskrawiej ten okres odzwierciedlony w filmie „Niebezpieczne występy gościnne” Fiedora Silczenko. Bolszewicy przedsiębrali mnóstwo prób organizacji własnej nielegalnej drukarni. Z odkryciem pierwszej pomagała matka jednego z szerzycieli ulotek – Michaiła Iwanczenko. Kobieta zamieszkiwała w ziemiance na krańcu miasta. Tam próbowali wyposażać piwnicu i rozmieścić w niej drukowaną maszynę. Ale w realizacji planu przeszkodziły wody podskórne, zalać pomieszczenie. Wiadomo jeszcze mnóstwo prób organizacji podobnych miejsc pieczęci, ale powodzeniem uwieńczyła się lisz jedna z nich. To była drukarnią pod ziemią. Katakumby pod wsią Nierubajskoje zostali wybrani nie przypadkowo. W przypadku niepowodzenia drukarze mogliby bronić się i drogo sprzedać swoje życia. W Szyb prowadzili dwa wejścia – jeden od strony zarosnąć szuwarami wąwozu, a inny – z piwnicy jednego z miejscowych mieszkańców. Kiedy wszystkie przygotowawcze prace zakończyły się, drukowane maszyny poprawiły przez biełogwardiejskuju strażnicę częściami, pod pozorem części zapasowych dla łokomobila. Miejsce pobytu drukarni znajdowało się bardziej niż za 800 metrów od wejścia, i organizatorom wypadło przedostawać się po ciasnym tunelom z częściami zapasowymi na barkach. Zmiany na obiekcie trwały od 24 do 36 godzin, zależnie od stanowiska i sytuacji na powierzchnie.

Nie ostatnią rolę Nierubajskije katakumby zagrały w czas drugi wojny światowej. W labiryntach skomplikowanych wejść i galerii bazowała część oddziału partyzanckiego Mołdcowa-Badajewa. W ten czas, jak 4-e rumuńskie wojsko przy podporze niemieckich części atakowało miasto, w katakumbach szło kształtowanie partyzanckich baz. Oddział Mołodcowa rozmieścił się na głębokości 25-30 metrów pod Nierubajskim. Tu byli wyposażanymi pomieszczeniami dla sztabu, składy żywności (przykładnie na pół roku), arsenał: 7 karabinów maszynowych, 60 karabinów, 200 granatów, do tony trotylu, radiośrodek na związek z Moskwą. Kiedy 16 października wojska przeciwnika weszły w miasto, badajewcy zaczęli zwiadowcze i dywersyjne działania. Oddział dzielił się na podziemną i naziemną części, w katakumbach znajdował się punkt dowodzenia Mołodcowa. Związek wśród grup działacz podziemia urzeczywistniał tak nazywana „młodzieżowa dziesiątka” naziemnego oddziału, składająca się z 16-17 – letnich wyrostków na czele z Jakowom Gordijenko. Partyzanci prowadzili aktywną zwiadowczo-dywersyjną pracę i nawet mogli wysadzić w powietrze kolej wskutek czego odbyła się katastrofa dwóch żołnierskich eszelonów. Zlikwidować podziemne oddziały u Rumunów niebyło żadnym możliwości, przecież katakumby ogromne i posiadają mnóstwo wyjść. Ale w styczniu 1942 roku rumuńskiemu kontrwywiadowi udało się przewerbować dowódcy naziemnej grupy Piotra Bojczenko. W wyniku – przez 9 lutego, na należącemu do niego konspiracyjnym mieszkaniu, zostali aresztowani Władimir Zuchów, Tamara Mieżygurskaja, Jakow Gordijenko i jeszcze dwa działacz podziemia. Jeden z aresztantów mógł przekazać list rodzonym – na brzegach chustki do nosa przez krew zostało napisane: „naszych Bojko prie..”. Takim obrazem, zostać w wolnym czasie badajewcy poznali imię prowokatora. Mołodcowa rozstrzelały po wyroku rumuńskiego sądu 3 lipca 1942 lata. Na 1944 rokowi pozostali przy życiu w sumie 12 członków legendarnego oddziału.

Studiować i nanosić na mapę Nierubajskije katakumby zaczęły w 1998 roku. W czas stworzenia map tu było ujawnionym mnóstwem ciekawych miejsc i rzeczy. Często znalezione przedmioty albo ciekawe przypadki dają nazwę rejonom kamieniołomów. Jeden z rejonów szybu nazwany „Lubkine wejście”. To miejsce posiada swoją smutną historię. W 50 – ch latach ubiegłego stulecia dziewczyna z imienia Lubow zeszła w katakumby i ledwie nie dostała się pod obsunięcie się. Obsypać się kamienie zagrodziły jej drogę do jedynego znajomego wyjścia. Próbując znaleźć okrężnej droga, Luba do reszty zabłądziła i tak i nie mogła wydostać się z labiryntu. Ją prochy przeleżały w katakumbach 10 długich lat zanim zostali ujawnieni i pochowane na nowo. W związku z tą tragiczną historią i pojawiła się nazwa rejonu.


O tym i dużo dlaczego innym można poznać odwiedziwszy labirynt razem z przewodnikami, którzy z radością przeprowadzą was najciekawszymi trasami i opowiedzą mnóstwo istorij. Przecież o wiele ciekawiej wziąć w ręce latarnię i zanurzyć się w tym tajnym podziemnym świecie osobiście, nacieszyć się przejażdżką krętymi wejściami, przytulnością świec i zagadkowo dzwoniącą ciszą…